23 sierpnia 2014

nudzę się

Pewnie brzmi to niewiarygodnie w moich ustach, ale tak, nudzę się. Nie aż tak, jak nudzi się Sherlock, nie jestem aż tak niebezpieczny, ale jednak. Nuda dopada każdego.
Więc pomyślałem, że mogę napisać coś o postępach w sprawie niesławnej wiewiórki.

Hmm. Nie jestem pewien, czy "postępy" to dobre słowo. Cóż.

Tak czy siak. Wczoraj wyrzuciłem na wpół usmażoną wiewiórkę, która zaczynała już wydzielać zapaszek. Sherlock się wściekł. Nakrzyczał na mnie, mówił coś o tym, jak to zniszczyłem eksperyment, ja odpowiedziałem, że wszystkie eksperymenty mają swoje granice, i że eksperyment przestaje być akceptowalny, kiedy zaczyna cuchnąć, a tak poza tym, po co mu w ogóle przeprowadzać eksperymenty na martwych wiewiórkach, jeśli nie jest mu to potrzebne do sprawy. Po tym wszystkim się obraził. Może trochę przesadziłem, ale ileż można znosić, no naprawdę. Ta odcięta głowa przynajmniej była w lodówce, nie na kuchennym stole, w sierpniu, kiedy temperatura sięga trzydziestu stopni, na litość boską.
Więc, nakrzyczałem na niego, a on poszedł do swojej sypialni się dąsać. Oczywiście najpierw trzasnął drzwiami. Typowe. Co mnie martwi, to że do tej pory stamtąd nie wyszedł. Zastanawiam się, czy wciąż tam jest, czy może wyszedł przez okno poszukać kolejnych wiewiórek.

O cholibka. Może lepiej sprawdzę.

3 komentarze:

  1. "O cholibka." naprawdę mogłeś sobie darować Johnie. Brzmisz jak Hagrid. ;)
    Kobieta (if you know what I mean)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panna Adler, jak miło. Prawdę mówiąc, zawsze lubiłem Hagrida, więc dobrze się składa.

      Usuń
  2. Prędzej czy później mógł się PAN spodziewać że szanowany S. Przyprowadzi jakieś nie żywe zwierzę.
    H.

    OdpowiedzUsuń

Narzekasz na Sherlocka? High five!